środa, 1 maja 2013

Sobotnia Impreza, część III


No tak, między notkami pojawiają się spore odstępy czasowe, ale po prostu nie mam czasu. Teraz bardziej przejmuję się szkołą, niż nociami, gdyż mam drobne problemy z nią związane. No cóż, orłem nie jestem, raczej trójkowym uczniem, którego pogrąża własne lenistwo ^^
Jako, że jest majówka, postaram się pisać ze zdwojoną siłą, ale oczywiście niczego nie obiecuję, bo wiecie jak to u mnie jest z zapewnieniami. Chociaż myślę, że uda mi się coś natworzyć w wordzie, nawet coś nowego!, więc spokojna wasza rozczochrana. Do tego w mojej szkole piszą matury, więc wolnego czasu będzie wystarczająco.
Dziękuję za dużą ilość komentarzy. Nie chodzi mi o spamy, a o pojedynczych osobników. Cieszę się, że na blogu ujawniają się kolejni czytelnicy i że ci, co komentowali cały czas, nadal to robią.
Notka jest dedykowana każdemu czytelnikowi z Neko na czele :) 


Następne dni spędził w domu, w ogóle nie wychodząc na zewnątrz. Wiedział, że sam sobie buduje opinię tchórza, ale tak bardzo nie chciał iść do szkoły, nie chciał by ludzie się z niego znowu śmiali. To znaczy był już przyzwyczajony do robienia z siebie debila na tle klasy, ale ta sytuacja była inna – o wiele gorsza. Wtedy miał kogoś blisko siebie, a teraz… wszyscy się od niego odwrócili, a on sam czuł się niczym dziwka. Wiedział, że nią nie jest, jednak kiedy jego tablica na fejsbuku mówiła coś innego, już nie wiedział, co ma myśleć.
Odkrył te sprośne rzeczy, kiedy to Sasuke odwiedził go w sobotę. Na początku rozmawiali o szkole, później brunet chciał wejść na portal społecznościowy, a z racji tego, że Naruto miał włączoną opcję niewylogowania, zobaczyli masę wiadomości, zdjęć oraz filmików, od których blondynowi zrobiło się aż niedobrze. Przedtem nie wchodził na fejsbuka, właśnie z takiego powodu, używał laptopa wyłącznie do słuchania muzyki, czasami do pogrania w jakąś grę.
Musiał przyznać, że Sasuke, mimo pozorów, miał dobry charakter. Nie każdy potrafiłby wypiąć się na całą klasę, jak nie szkołę!, aby tylko kogoś pocieszyć, być przy nim. W każdym razie, Naruto mógł uznać Uchihę za pełnoprawnego kumpla.
W poniedziałek obudził się dosyć wcześnie, od razu wstając z łóżka i sięgając do biurka po laptopa. Chciał w spokoju przestudiować to, co ostatnio widział na swojej tablicy, dowiedzieć się czy są to wiadomości tylko od wrogów. Długo sobie jednak nie poczytał, gdyż po chwili do jego pokoju weszła Kushina, co zmusiło go do przymknięcia klapy.
 - Masz na dziewiątą? – spytała, na co ten tylko kiwnął głową. Zrobiła kilka kroków w stronę łóżka. – To cię podwiozę. Jadę akurat do sklepu, więc nie ma problemu.
 - Mamo… - zaczął niepewnie – mógłbym jeszcze zostać w domu? Nie czuję się dobrze…
Kushina zmarszczyła gniewnie brwi i skrzyżowała ręce na piersi.
Postawa  bojowa, przejebane!, pomyślał.
 - Przecież cały tydzień siedziałeś w domu. Nie można tak opuszczać lekcji, Naruto – powiedziała ostrym tonem, który rozwiał wszelkie jego nadzieje. – Poza tym, nie wyglądasz na chorego, ani nie masz gorączki. – Przyłożyła dłoń do jego czoła. – Coś ty narozrabiał, że nie chcesz iść do szkoły, co?
 - Po prostu źle się czuję…
 - Masz iść i bez gadania.
Chciał coś powiedzieć, ale przez srogą minę swojej matki, odechciało mu wszczynać niepotrzebnych kłótni. Wiedział, że z nią nie wygra, a gdyby próbował z Kushiną walczyć, źle by się to dla niego skończyło.
 - Za dziesięć minut widzę cię na dole.
Rudowłosa wyszła z pokoju, zostawiając w nim skołowanego Naruto.

 - Wysiadaj – rozkazała kobieta, kiedy zaparkowała pod szkołą imienia Hashiramy Senjuu. – Mam nadzieję, że nie będę musiała cię podwozić codziennie.
 - Nie – burknął blondyn i szarpnął za klamkę, by otworzyć drzwi samochodu. – Będę grzeczny.
Uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie, jak to jego matka odciągała go od stołu, podczas konsumowania śniadania, pod pretekstem spóźnienia się. Na pewno była świadoma tego, że jej syn specjalnie przeciągał czas posiłku.
 - Cześć – sapnął, po czym wyszedł z auta i łapiąc za paski swojego plecaka, ścisnął je nerwowo. – Co by tu teraz… - zagadnął sam siebie, kiedy tylko Kushina odjechała, zostawiając go samego, i się zastanowił. – Hn.
Ruszył w przeciwną stronę, niż tę, w którą udać się powinien. Nie wiedział, dokąd mógłby pójść, w końcu wszędzie może spotkać Saia razem z paczką, a co gorsza, własną matkę, robiącą zakupy…
Po mniej-więcej pięciu minutach drogi, zatrzymał się, by ustalić dalszą część wędrówki. Nie lubił sam wagarować, lecz w tym przypadku nie miał wyjścia.
Rozglądając się po ulicy, doszedł do wniosku, że niedaleko mieszka Sasuke i jeśli szczęście mu dopisuje, ten jeszcze nie dotarł do szkoły. Było grubo przed dziewiątą, a podejrzewał, że Uchiha nie był typem kujona, pojawiającym się w szkole parę godzin przed lekcjami. Z tego co pamiętał, ten zawsze przychodził kilka minut przed dzwonkiem.
Uznał, że jednak nie wszystko jest przeciwko jemu, gdyż przebywszy kilka metrów dalej, zauważył bruneta wychodzącego z domu, a później idącego w kompletnie inną stronę, niż Uzumaki przypuszczał. Może tam jest jakiś skrót?, pomyślał i bez krzty wstydu, zaczął go nawoływać.
 - Cześć! – przywitał się migiem, przyglądając się postaci czarnookiego. Miał on na sobie czarną kurtkę, czarne spodnie, dosyć ciasne(musiałam xD – dop.aut), czarne trampki, po prostu wszystko tego koloru. Jedyną wyróżniającą się rzeczą był pomarańczowy szalik, który od razu spodobał się Naruto.
Blondyn był ubrany w szarą bluzę z kapturem i ciemne rurki. Lubił taki styl i co najważniejsze, było mu w tym wygodnie. Oczywiście w spodenkach czuł się jeszcze bardziej swobodnie, ale obecna pora roku nie wydawała się zaakceptować pomysłu ich noszenia.
 - Idziesz do szkoły? – spytał prosto z mostu, mrużąc przy tym oczy i pomijając wszelkie wymiany grzeczności.
Niebieskooki zaśmiał się, wiedząc, że Uchiha od tego zacznie. To było tak pewne, jak śnieg w zimę.
 - Bo widzisz…
 - Wagary, co? – prychnął. – Nigdy nie zmądrzejesz?
 - No przestań! Pójdę do szkoły, kiedy wszystko ucichnie, prędzej nie – powiedział, lekko przybity i założył ręce na pierś, spoglądając gdzieś w bok.
 - Rób, jak uważasz – oznajmił, po czym odwrócił się do Naruto tyłem i zaczął iść przed siebie.
 - Sasuke! – zawołał, widząc jak dupek tak po prostu go zignorował. – Idziesz ze mną! – Złapał Uchihę za rękę i pociągnął go ku sobie. – No proszę, nie bądź żyła. Sasuuu~.
 - Co ty sobie myślisz? Że…
 - No nie zrzędź już – przerwał mu, marszcząc brwi. – Czego się boisz?
 - Niczego, po prostu uważam, że to zły pomysł.
 - Jesteś, jak moja matka. – Przewrócił oczyma i wzmocnił uścisk na nadgarstku czarnowłosego. – Jeśli obiecam, że jutro pójdę do szkoły, to się zgodzisz? – spróbował jeszcze raz. Kiedyś musi mu się udać!
 - I tak nie pójdziesz, a ja będę wtedy żałował, że dałem się namówić na głupoty.
 - Jesteś najlepszym draniem pod słońcem! – wrzasnął, uradowany, wyczuwając w jego odpowiedzi zgodę.
 - Nie podlizuj się.
 - Jakbym mógł.
Naruto puścił rękę Uchihy, dopiero teraz uświadamiając sobie, że ją w ogóle trzymał. Kiedy to zrobił, szybko udali się do parku, by usiąść na ławce. Do dzwonka zostało jeszcze dwadzieścia minut, więc spokojnie mogli posiedzieć sobie w ciszy i porozmawiać, a rozmowa przychodziła im wyjątkowo łatwo, czego blondyn się nie spodziewał.
Po jakimś czasie oddalili się na obrzeża Konohy, aby nikt ich nie przyłapał i żeby mogli na nowo skupić się na konwersacji. Z początku tematy krążyły wokół szkoły, później rodziny. Naruto dowiedział się, że brunet mieszka razem z rodzicami, a jego brat studiuje architekturę, o czym on także marzył.
Znaleźli się na starej stacji PKP i usiedli na ławce.
 - A co z tobą?
 - Nie mam na razie żadnych planów na przyszłość – odpowiedział zgodnie z prawdą i to najświętszą. – Nigdy o tym nie myślałem, bardziej mnie martwiło to, na jaką imprezę by tu pójść – zachichotał nerwowo. – Wiem, głupek ze mnie. A co do rodziny, to jestem jedynakiem, rodzice rozwiedli się przeszło rok temu, chociaż ojciec wcześniej i tak z nami nie mieszkał. W ogóle to byłem wpadką, he he. Matka zaszła w ciąże, gdy miała szesnaście lat na jakieś domówce, no i wiesz, jak to później bywa… - mówił i mówił, a usta mu się nie zamykały. Może nie powinien się tak zwierzać nowo poznanej osobie, ale miał to w nosie. Czuł, że może mu zaufać, bo w końcu, jakby nie patrzeć, Sasuke sam dał mu do tego dobry powód. – … później wyszło tak, że za wszystko płaciłem, ale zbytnio mi to nie przeszkadzało – mruknął, ciągnąć temat o swoich byłych przyjaciołach. – Chociaż z drugiej strony, chciałem, żeby mnie lubili za to kim jestem, a nie za forsę. Chyba jestem skończonym idiotą, że dałem się tak… - fuknął przez nos, uśmiechając się kwaśno – wykorzystać.
 - Z grzeczności nie zaprzeczę – zgodził się z nim Sasuke, patrząc chłopakowi w oczy.
 - Wredny jesteś.
 - Mówią mi to od dziecka.
Na chwilę zapadła cisza, podczas której blondyn wpatrywał się we własnego buta, popychającego jakiś kamyk. Przerwał wykonywać tę czynność, kiedy usłyszał pytanie.
 - Co zamierzasz zrobić?
 - Nie mam pojęcia – odparł, marszcząc zrezygnowany brwi. – Nawet jeśli w szkole będę miał spokój, to nie mam pewności, że tego nie rozpowiedzieli dalej. Rano sąsiadka zza płotu nie odpowiedziała na moje „dzień dobry!”. Wyobrażasz to sobie? A zawsze się ze mną witała i chwilę rozmawiała. Za niedługo będą moją rodzinę palcem wytykać, mama się o wszystkim dowie i będę miał przejebane. Lepszego życia nie mogłem sobie wymarzyć… - Westchnął, po czym zrobił minę męczennika i spojrzał na swoje buty.
 - Przesadzasz – odezwał się nagle Uchiha, pocieszającym głosem.
 - Wcale nie. Taka prawda.

Następną godzinę spędzili na chodzeniu po torach, co poskutkowało przeniesieniem się do miasta obok. Całe szczęście ta linia kolejowa była od wieków zamknięta, dlatego nie musieli się przejmować niespodziance w postaci pędzącego pociągu.
Zostało im jeszcze sporo czasu do powrotu, także postanowili spędzić go w kawiarence, gdzie zjedli deser i wypili kawę. Oczywiście nie odbyło się bez rozmów i kilku śmiesznych uwag, przez co Naruto mógł spokojnie stwierdzić, że odpowiada mu towarzystwo Uchihy i nawet miło spędza się z nim czas.
Po wyjściu z lokalu, skierowali się na przystanek autobusowy i czekali na transport do swojego miasta. Po niespełna piętnastu minutach ten się pojawił, więc kupili bilety, zajęli miejsca w samym tyle i pojechali.
Gdy dotarli do Konohy było przed czternastą. Od razu skierowali się stronę domu Uzumakiego, gdyż Sasuke stwierdził, że musi jeszcze zrobić zakupy, a nie widzi mu się robienia ich w ogromnym markecie.
 - Zazwyczaj tu chodzę – powiedział, kiedy znaleźli się przed, pożądanym przez bruneta, sklepem. – Jest najbliżej.
 - Moja mama, kiedy nie ma czasu, to też tu robi zakupy. – Założył ręce za głowę, odrobinę zmęczony dzisiejszym dniem. Kto by pomyślał, że chodzenie jest tak wyczerpujące! – To cześć.
Odwrócił się do Uchihy tyłem i ruszył przed siebie.
 - Do jutra. – Usłyszał za sobą przypomnienie.
 - Prawie zapomniałem! – wrzasnął, przewracając oczyma. Po chwili się uśmiechnął, będąc zadowolonym.
Co kogo obchodzi opinia innych, skoro ma się takiego Sasuke!, pomyślał.

Sasuke wrócił do domu, dzierżąc w dłoni siatkę z zakupami, którą migiem odłożył na półkę w kuchni. Musiał przygotować sobie jakiś posiłek, gdyż jego rodzice pracowali, więc nikt nie mógł go w tej sprawie wyręczyć. A był głodny.
Zanim jednak zdążył wyciągnąć potrzebne narzędzia pracy, w jego kieszeni zawibrowała komórka, przerywając tym samym przygotowania obiadu. Sięgnął po nią i zerkając na ekran otworzył wiadomość od nieznajomego. Młotek, pomyślał, przeczytawszy treść SMSa.
Dzisiaj było fajnie, cieszę się, że spędziliśmy razem czas :D
Migiem wystukał odpowiedź.
To, że się podlizujesz, nie znaczy, że znowu pójdziemy na wagary.
Odłożył telefon na blat i nastawił wodę na herbatę. W brzuchu mu zaburczało. Powinien robić sobie jedzenie, a nie pisać z młotem! Następne burczenie wydostało się z jego komórki.
A tak się starałem… Dobra, to do zoba jutro. Narka!
Sasuke zmrużył oczy, patrząc na wiadomość. Migiem zapisał Uzumakiego w kontaktach i powrócił do przygotowań posiłku.
Wieczorem wróciła jego mama, a ojciec w nocy, kiedy już spał. Miało to miejsce każdego dnia, więc praktycznie ich nie widywał, a tym bardziej nie rozmawiał z nimi. Mimo to, był już przyzwyczajony do samodzielności od dawna.

Zawołany przez swoją matkę, zszedł na parter, by dowiedzieć się, czego ona chce. Trochę się zdziwił, widząc ją z miną wyrażającą wściekłość, skierowaną właśnie w jego stronę. Czyżby coś przeskrobał?
 - Dzwonił Kakashi – powiedziała ostrym tonem i założyła ręce na piersi. – Zapytał się, czy już z tobą lepiej.
Naruto momentalnie wcięło. Żeby to jego własny wychowawca na niego kablował?! To znaczy, on nie wiedział nic o wagarach, ale…
 - Dlaczego nie chodzisz do szkoły?! – wrzasnęła Kushina, sprowadzając go z powrotem na ziemię.
 - Mam swoje powody – burknął tylko, niezadowolony z jej reakcji.
 - Jakie powody, Naruto?! Złe samopoczucie?! Od kilku dni wciskasz mi ten sam kit, zamiast powiedzieć, co cię gnębi! Masz zasrany obowiązek nauki, więc dlaczego wagarujesz?! – krzyczała, a chłopak miał wrażenie, że nigdy nie skończy.
 - Nic nie rozumiesz – warknął i ruszył schodami do własnego pokoju, trzaskając drzwiami, kiedy się w nim już znalazł.
Od razu rzucił się na łóżko przeklinając w duchu wszystko, co mu się nawinęło na umysł. Nie oszczędził nikogo, nawet Sasuke, o którym pomyślał w pierwszej kolejności.
Drań!, ryknął w myślach, łapiąc się za włosy.
 - Naruto!
Do jego pokoju, niczym burza, wparowała Kushina, a następną osobą, jaką przeklął, był on sam, gdyż kompletnie zapomniał, że posiada zamek w drzwiach. Chociaż wcale by ją on nie powstrzymywał przed wtargnięciem do tego pomieszczenia. Jego wściekła mama była jak bestia!
 - Masz mi wszystko wyjaśnić! – zażądała, siadając na łóżko, na którym leżał blondyn i spojrzała na niego ponaglająco.
Zacisnął dłonie w pięści, odetchnął cicho, po czym podniósł się do siadu.
 - Ja… - zaczął, spuszczając głowę w dół, tak, że grzywka zasłoniła mu połowę twarzy. – Zrobiłem coś okropnego. Nie mogę wrócić do szkoły… 

13 komentarzy:

  1. Co do mojego tekstu: Większość zmyślam, tylko fakty, które mocno zapamiętałam z anime/manga/amv nie chcę ich za żadne skarby ominąć. Staram się to robić, choć „Naruto” jest od tylu lat, że łatwiej coś od siebie dać. Z Minato to tak na spontana wymyśliłam, bo sobie pomyślałam, że to co nam przekazują nie musi być do końca prawdą, nie? Po prostu taki zbieg okolicznościowy, czy jak tam chcesz to nazwać. Jeśli chodzi o twoje opowiadanie strasznie mi się spodobał pomysł z PKP, torami i sąsiednim miastem. Widać, że przyjaciół znajduję się w biedzie. Fajna fabuła, która z każdym częścią nabiera barw. Widać, że Sasuke bardzo troszczy się, aby Młotkowi nic się nie stało. Ciekawa jestem jak to będzie z szkołą. Pewnie wszystko skończy się dobrze, choć obawiam się Saia i jego ekipy. Troszkę współczuję Naruto w tym opowiadaniu, ale całym sercem jestem z nim. Chcę aż mu jakoś pomóc, lecz to twoje opowiadanie...
    Czekam na ciąg dalszy...
    Pozdrawiam, Frio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała notka i mam nadzieję, że następna już się pisze. Oj będzie się działo, gdy Kushina się dowie... Mam nadzieję, że zrobi armagedon i dranie, którzy skrzywdzili Naru dostaną za swoje! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, dziekuje :* (znowu xd) Bardzo sie ciesze, ze udalo ci sie tak szybko dokonczyc ten rozdzial ^^ Wyszedl suupeeeerr :P Tez podobalo mi sie to z PKP :) Bardzo mnie ciekawi, jak Kushina zareaguje na wyznanie Naruciaka... Mam nadzieje, ze mu pomoze, a nie bd jeszcze krzyczec za to, ze uchlal sie na imprezie >.< A co do Sasuke, to prawdziwy z niego przyjaciel :D (taak ^_^ ) ciekawi mnie tylko, skad Naru mial numer Sasuke, bo Uchiha nie mial jego numeru, chyba ze o czyms zapomnialam i w ktoryms momencie bylo napisane, ze Sasuke dal numer Naruto, albo po prostu jakos nie chcialo ci sie tego pisac i jak byli na wagarach to Naru dostal :P ale to tylko drobny szczegol, wiec zostawie to w spokoju ^_^ No to czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy :P Duzo weny i zeby ci sie ze szkola poukladalo :/ trzymam kciuki ! Powodzenia :P Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, szkoła może być straszliwie irytująca. Ja także mam w niej teraz ciężki okres. Mimo wszystko mam nadzieję, że Twoje problemy z nauką się szybko rozwiążą :)
    Notka bardzo mi się spodobała. Spośród trzech części one-shota, ta przypadła mi do gustu najbardziej. Była wspaniale opisana. Widziałam oczami wyobraźni każdy fragment opowiadania. Świetnie opisałaś relacje Naruto i Sasuke - kiełkującą przyjaźń i czas, który miło ze sobą spędzili. Cieszę się, że blondyn znalazł w tak trudnym dla siebie czasie dobrego kumpla, który wbrew innym ludziom pragnie być blisko blondyna. Bardzo mnie ciekawi, jak Kushina zareaguje na wyznanie swojego syna. Mam nadzieję, że poturbuje jego oprawców i zrobi im istne piekło na ziemi. Bardzo im się należy. No i też czekam z niecierpliwością na uroczy moment SasuNaru :3 Życzę weny, czasu na pisanie i mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejna część one-shota. Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze xD Skasowało mi komentarz, bo musiałam przerwać w trakcie pisania i jak wróciłam niechcący kliknęła mi się inna strona xDD. Więc co to ja miałam...? Aha!
    Czekałam na tego posta! Teraz kiedy w końcu się pojawił uważam, że ... jest oczywiście za krótki. Jak powszechnie wiadomo, dobrego nigdy za wiele ;)
    Bardzo mnie cieszy, że chłopcy zbliżają się do siebie. Nie mogę się już doczekać, rozmowy z Kushiną. Naruto będzie kłamał, czy może powie jej prawdę? Jeśli to ta druga opcja to whoa! Będzie piekło! Krwawa Habanero zacznie działać! Muahahaha! xD
    A tak poza tym, to wiem, że opowiadanie porusza dość trudne tematy, ale ja tam bym się za motyw yaoi w kolejnym rozdziale nie obraziła ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ucz się ucz! Nauka to do potęgi klucz!!!
    Naruto to taki typowy nastolatkowy pedałek (ahh, nie mogłam się powstrzymać xD) szkoda, że rurki nie były czerwone. Klnie, mówi że matka nic nie rozumie bez tlumaczenia, dramatycznie rzuca sie na łóżko, wagaruje, pije kawe, używa emotikon... No, i nie wie co zrobic ze swoją biedną dupą za pare lat...
    Nota napisana tym Twoim, urroczym stylem (:3) ale poza tym mi się nie podoba! :D Nudzi mi się.
    Fejsbuk rozbudził moją nadzieję na krwawy odwet albo krwistego hejta a ty nic... Dopiero pod konoec akcja z Kushiną... Przesrane.
    Te "nudzące' mnie części są super. Nie zrozum mnie źle, ja poprostu lubie narzekać (i wybuchające jamniki).
    Ktoś tam nademną napisał coś o tym, że nadajesz kolorów opowiadaniu (albo mi się przyśniło). Ma przed oczyma taką pochmieloną Dońkę która sprayem maluje SasuNarowe grafitti na murach... xD
    To tyle od Kraken. Pośpieszam cie machając nożyczkami!!!
    Kraken :*
    PS. I wiesz, na co ja tu czekam c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pedały, pedały wszędzie :D
      Co do tego opka, to chyba wrzucę prolog za kilka dni xD Chyba, że coś tam dopiszę w wordzie do tego i się od razu 1 rozdział da. Jeszcze nad tym pomyślę :D

      Usuń
  7. Nocia super :D
    Jak zwykle a ty kobieto bierz się do pisania dopóki masz wenę bo potem mi marudzisz :D
    Pozdrawiam Szymon
    PS. Ja też czekam na to co Kraken

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    świetny rozdział, biedny Naruto, współczuje mu takich „przyjaciół”, ale jak widać Sasuke mu towarzyszy i okazuje się takim dobrym kompanem, chociaż bardziej wolałabym, aby nie mówił, że to Kakashi mu kazał, ale sam z własnej inicjatywy postanowił go odwiedzić... Kakashi ty podły zdrajco, już musiałeś donieść Kushinie, ze jej syn wagaruje.. o ta rozmowa nie będzie zbyt przyjemna... Ciekawe jak Kushina zareaguje na te wszystkie rewelacje... Może wpadnie do szkoły i przetrzepie skórę tym wszystkim tak zwanym „przyjaciołom”......
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. No nareszcie nowa notka. ;D Już się jej doczekać nie mogłam. Tak na przyszłość, to jeśli to nie problem to powiadamiaj mnie o nowościach u mnie na blogu w zakładce "spam", bo nie bardzo ogarniam kiedy u kogo wychodzi cos nowego i po prostu jest mi wtedy dużo łatwiej. ;D
    A co do rozdziału to muszę przyznać, ze jak najbardziej udany, podobał mi się. ;D Między Naruto i Sasuke już powoli zaczyna się robić fajnie, chociaż nie powiem jestem trochę w szoku, że tak łatwo się zgadza na spotkania z Naruto czy raczej wagary. Już się nie mogę doczekać jak zacznie między nimi być coś więcej. :D
    Ciekawa jestem, czy Naruto powie Kushinie całą prawdę, czy może nieco od niej odbiegnie podając inną wersję? No nic, poczekamy zobaczymy. Mam nadzieję, że nowy rozdział niebawem.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział na : sasuke-i-erin.blog.pl
    Zapraszam. :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaa czekam na dalsze rozdzialy tego opowiadania. Zycze weny i czasu :-* Bardzo prosze o skonczenie tego opowiadania =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  12. czy będzie jakaś szansa na dokończenie tego opowiadania? :)

    OdpowiedzUsuń