niedziela, 7 października 2012

Rozdział 2




 Na wstępie ostrzegam, że dla niektórych to też może okazać się zbyt szybkie... No, ale jak już zaczęłam tak poprzednią część, to pociągnę to dalej ;d A nuż, widelec XD, komuś się spodoba ;3


-------------------------------------------------------------------------------------------------

Sasuke od dwóch dni nie było w szkole. Może jest chory? A może to przez naszą poniedziałkową kłótnie? Wiem, że zawiniłem, ale bez przesady, żeby tyle się wściekać o jakiś głupi mecz siatkówki. Przez weekend grał w pierwszej drużynie, a akurat wtedy musiałem pojechać z matką do jej roboty, pomagać w przygotowaniach do ślubu.
 - ... i oddychaniu? Naruto? – Kakashi sensei przerwał moje rozmyślanie. Spojrzałem na niego zmieszany.
 - A jakie było pytanie? – spytałem i przetarłem nerwowo włosy na karku.
 - Ehh... – Zaczął masować swoje skronie i odłożył książkę, z którą nigdy się nie rozstawał. – Chyba chodzisz do szkoły, żeby słuchać nauczycieli, a nie rozmyślać o jakiś głupotach, prawda?
 - No tak...
 - To prosiłbym cię, żebyś następnym razem uważał na moich lekcjach... – Zadzwonił dzwonek. Nawet nie zdążyłem go przeprosić, ale to się wytnie. Była to ostatnia lekcja w tym dniu, więc musiałem pośpieszyć się do szatni. Zawsze jest tam taki tłok, że... w każdym razie dużo osób kończy o tej godzinie.
Po wyjściu ze szkoły postanowiłem zawitać u Sasuke, by zobaczyć czy wszystko u niego w porządku. Zadzwoniłem do drzwi, ale długo nikt nie otwierał. Nacisnąłem na klamkę i - ku mojemu zdziwieniu - wcale nie były zamknięte. Szybko wparowałem do jego mieszkania, szukając go w różnych pomieszczeniach. Znalazłem go w jego pokoju, a on... spał. Cholera, ja się tak o niego martwię, a ten sobie, jak gdyby nigdy nic śpi! Postanowiłem go obudzić, ale, że szturchanie i dzióbanie tworzyło na jego twarzy tylko grymas, musiałem skorzystać z innych środków.
 - Wstawaj leniuuu! – zawyłem mu do ucha. To od razu podziałało. Zerwał się z łóżka niczym z procy i stanął przede mną. Spojrzałem na niego krzywo, ale nic nie mówiłem.
 - Która godzina? – spytał gdy uspokoił swój oddech.
 - Czternasta... Dlaczego nie chodzisz do szkoły?!  - zmieniłem temat.
 - Czternasta..? – powtórzył z przerażoną miną. Spojrzał na swoje dłonie, po czym usiadł na łóżko.
 - Czemu nie było cię w szkole?! – wrzasnąłem.
 - Nie wiem... Budzik mi nie zadzwonił.
 - A wczoraj? Może ty go nie nastawiłeś specjalnie? – Zmrużyłem oczy.
 - Nie mów mi, że... – zamarł.
 - Co się stało? – Trochę przeraził mnie jego wyraz twarzy.
 - Co dzisiaj za dzień?! – spojrzał na mnie zdenerwowany.
 - Środa? Jesteś jakiś dziwny... – Przyłożyłem mu rękę do czoła. No tak, ma gorączkę. Spojrzałem w bok, skąd dobiegało do mnie zimne powietrze. Boże, co za idiota... – Nie łaska zamknąć okno na noc? Albo chociaż zostawić lufcik?
 - Ja go wcale nie otwierałem! – oburzył się. Jak nie on, to kto?
 - Pewnie był to Itachi. Hej, uspokój się. – Sasuke zaczął ciężko oddychać i drżeć. Usiadłem obok niego i objąłem go ramieniem. – Co się dzieje?
 - Spałem całe dwa dni... Nie wiem jakim cudem się nie obudziłem... – powiedział, a moje oczy maksymalnie się rozszerzyły. – Masakra, pewnie jakbyś nie przyszedł, dalej bym spał.
 - Może jesteś chory i dlate…
 - Nie jestem chory... – przerwał mi. – Albo... nie wiem. Ale wydaję mi się, że ktoś tu był – dodał.
 - Kto?
 - Nie wiem... – Ojeju, z nim się nie idzie dzisiaj dogadać...  
 - Na pewno to był Itachi, albo coś ci się śniło. – Uśmiechnąłem się do niego. Jednak spoważniałem, gdy ujrzałem jego wyrażającą strach twarz.
 - Ja pierdole... Śnił mi się jakiś facet. – Jego twarz pobladła. – On tu był...
 - Sasuke, ty już majaczysz... – Zmarszczyłem brwi. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. – Czekaj, przyniosę ci jakieś tabletki.
Wstałem z łóżka, i nie chcąc słyszeć żadnych sprzeciwów, wyszedłem z jego pokoju.
***
Tej nocy spałem u niego, żeby znowu się nie spóźnił i nie przekimał całego dnia. Kilka razy się obudziłem, bo strasznie wiercił się w łóżku i nie dawał zasnąć... Pewnie znowu coś mu się śniło.
W szkole był w miarę normalny, z wyjątkiem tego, że raz zasnął, i to na lekcji Iruki... Wtedy był jakiś taki obrażony na cały świat, wliczając w to mnie. Ignorował mnie, a nawet wracał sam do domu! Pomyślałem wtedy, że chce ze mną zerwać, czy coś, a wtórowało to bólem w sercu. Tak, Sasuke jest mi najbliższą osobą, nie wiem co bym zrobił, gdyby tak po prostu ode mnie odszedł...

Następnego dnia zobaczyłem, że Sasuke znowu sam wraca do domu. Puściłem się za nim biegiem i go wołałem, ale on wolał sobie iść dalej i mieć mnie za przeproszeniem w dupie.
 - Hej! Sasuke! – Złapałem go za koszulkę i siłą zatrzymałem. Burknął tylko "co" i unikał mojego spojrzenia. – Dlaczego mnie ignorujesz? Wołam cię od pięciu minut, a ty sobie idziesz jakby nigdy nic...
 - Nie słyszałem cię. – Kłamał. Na pewno kłamał... Tak się darłem, że by nawet nieboszczyk się obudził.
 - Głuchy jesteś? – warknąłem i mocniej ścisnąłem pięść na jego bluzce. Nie odpowiedział. Po prostu mi się wyrwał i podążył przed siebie. – Czekaj! – Cholera, że on musi być taki uparty...
Przystanął. Obrócił się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Po chwili jednak do niego podszedłem i go mocno przytuliłem. Musi wiedzieć, że jak coś się w jego życiu dzieje nie tak, to jest to wtedy nasz wspólny problem.
Dzisiaj także u niego nocowałem. Nie musiałem się niczym przejmować, bo moja mama pojechała do babci na wieś, a tata miał nockę, więc by się nie czepiali, że co chwilę zostaję u Sasuke na noc. Jeśli chodzi o Itachiego, to on chyba poszedł do kolegi i wróci dopiero jutro.
 - Naruto, śpisz? – Usłyszałem głos mojego ukochanego, za plecami. Obróciłem się do niego przodem i spojrzałem na twarz. Miał na niej wypieki. Pytanie od czego...
 - Znowu masz gorączkę? – spytałem i położyłem rękę na jego rozpalone czoło. On złapał mnie za dłoń i jakoś przeturlał się na mnie. Trochę swoim ciężarem zgniatał mi klatkę piersiową, ale mi to nie przeszkadzało. Podobała mi się taka bliskość z nim.
 - Kocham cię... – szepnął i cmoknął mój czerwieniejący się policzek.
 - Ja ciebie... – nie dokończyłem, bo zamknął moje usta pocałunkiem. Całował tak namiętnie, a jednocześnie nachalnie i dziko, że aż się podnieciłem...
Jęknąłem, gdy zahaczył kolanem o moją  już nie mieszczącą się w bokserkach męskość. Oderwał się ode mnie i usiadł na moich biodrach, a ja ściągnąłem z niego koszulkę i przeżyłem szok. Na ramieniu miał dwa ślady ze skrzepniętą krwią i zaschniętą, czerwoną strużkę płynącą aż do łokcia.
 - Co to jest...? – Dotknąłem tego miejsca, a on syknął z bólu. Przestraszyłem się, a on tylko mnie do siebie przyciągnął i przytulił.
 -To nic takiego... – Nic takiego?! To wygląda jakby go coś udziabało! Niech mnie nie wkurza...
 - No, ale co ci się stało? – dopytywałem. Milczał. Przez niego zaraz szlag mnie trafi! Wydostałem się z jego uścisku i złapałem jego twarz w dłonie. – Ufasz mi? – spytałem patrząc mu w oczy. Pokiwał głową na tak.
 - Wczoraj cały dzień bolało mnie ramię, a jak poszedłem do łazienki sprawdzić dlaczego, to miałem tam ranę – powiedział. – Teraz ciągle się otwiera i babrze. Stąd ta krew... – Zsiadł ze mnie i położył się na łóżko, zostawiając mnie w tej samej pozycji z wypisanym szokiem na twarzy. – Dobranoc.
 - Dobranoc...
***
Przez następne parę tygodni układało nam się coraz lepiej. Praktycznie zero kłótni, a Sasuke przestały się śnić te głupie sny. Jedyną niespodzianką okazał się być Itachi, który raz nas przyłapał na mizianiu się łazience... Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy razem, a on nie robił z tego żadnych problemów. Ba! Nawet się cieszył, że jego brat znalazł sobie takiego kogoś jak ja. Nawet przyznał nam się, że też ma chłopaka. To do niego znikał tak prawie każdej nocy.

Chyba znowu coś się działo z Sasuke, bo nie przyszedł dziś do szkoły. Strasznie się o niego martwię, bo z myślą o poprawie nie spałem dzisiaj u niego. Też dlatego, że moja mama przyjechała i mogłaby się czepiać... A w sumie, co się tak przejmuję, skoro Itachi jest w domu? Ehh, a może on znowu do swojego kochanka poszedł?
Postanowiłem od razu po lekcjach do niego polecieć i sprawdzić czy wszystko w porządku.
Gdy minąłem ostatni zakręt, stanąłem jak wryty. Na ulicy stała policja, pogotowie, a straż pożarna próbowała ugasić ogień pochłaniający dom Sasuke i Itachiego. Podbiegłem co sił w nogach do człowieka, który przyglądał się tej akcji.
 - Co tu... się stało...? – wydyszałem.
 - Rodzina? – spytał komisarz. Nie... Ten jego współczujący wyraz twarzy... Tylko mi nie mów, że...
 - Przyjaciel... – wyszlochałem i owiałem wzrokiem wszystkich ludzi w poszukiwaniu pięknych, czarnych włosów.
 - Przykro mi... – Trzask. To pękło moje serce. Zacząłem drżeć. Nie potrafiłem złapać oddechu, dusiłem się... Czułem, jak od środka trawią mnie płomienie. To boli... Gorzkie łzy wypłynęły z moich oczu, spływając chaotycznie po piekących policzkach. Nie wiedząc w ogóle co robię, puściłem się biegiem. Nie wiedziałem gdzie chcę się udać, po prostu nie potrafiłem ustać tam ani chwili dłużej. Przez umysł przeleciała mi roześmiana twarz Sasuke. To dla mnie za wiele... Nogi przestały odmawiać posłuszeństwa i upadłem. Nie miałem siły się podnieść, w sumie to nawet nie chciałem się podnosić. Chciałem umrzeć tu i teraz...
 - Sa... suke... – wyszeptałem przez łzy. Kocham cię... - powiedziałem w myślach, gdyż nie miałem już siły nawet na szept. Zamknąłem oczy i zasnąłem, pragnąc bym już nigdy się nie obudził.



12 komentarzy:

  1. Okej, to na początek taka mała uwaga... od kiedy "nóż" pisze się przez "u"?! Nie no, naprawdę sorki, ale to to chyba nawet Word wyłapie =.= Ja wiem, że się zdarza, bo mi też coś takiego czasami wyjdzie, ale radziłabym sprawdzać notkę przed publikacją ;] A teraz z innej beki.
    Ja mam nadzieję, że nie planujesz wampirów, nie? NIE?! Bo ostatnio naprawdę tego za dużo na blogspocie, a to pierwsze co przyszło mi do głowy, kiedy przeczytałam o tej ranie. No i tak w ogóle to z takim czymś leci się od razu do szpitala, a nie idzie spać, nie? No, przynajmniej tak mi się zdaje ;)
    Z tym pożarem to mnie zaskoczyłaś, tego się nie spodziewałam. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy ;]
    A, i jeszcze jedna prośba. Mogłabyś robić spacje między myślnikami?? Jestem pewna, że wtedy tekst będzie o wiele bardziej przejrzysty. Przynajmniej dla mnie ;P
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no z tym nożem to mnie rozwaliłaś XD Naprawdę, haha XD http://www.sjp.pl/a+nu%BF Nie chodziło mi o nóż do smarowania chleba czy coś XD
      Są wampirki ;o Mam nadzieję, że się nie zrazisz przez to ;c
      Kurde, podeślij mi jakiegoś linka bo ja właśnie nic o wampirach nie mogę znaleźć >.<
      I postaram się robić spacje między myślnikami, obiecuję :D

      Usuń
    2. Nie, no, okej, choć mi zawsze się wydawało, że w tym przypadku też pisze się przez "ó". Nawet gdzieś w słowniku widziałam to wyrażenie, więc raczej tym się kieruję.
      I nie, nie sądzę, że się zrażę, sama z resztą piszę o wampirach... z tą różnicą, że wtedy chyba jeszcze nikt tego nie robił. Mam czasem takie wrażenie, że chyba wszystkich zaraziłam, ale wiadomo - są fazy xD
      A jeśli chodzi o opowiadania o wampirach, to jest Ayu-chan, jest Zaćmienie, Dream ma na swoim blogu "Tajemnicę posiadłości", a z jakiś starszych muszę poszperać w moim zeszyciku z linkami i Ci podeślę, bo jestem pewna, że przynajmniej dwa jeszcze gdzieś są ;]

      Usuń
    3. A tak w ogóle, to jesteś z Cieszyna, nie?? Dziewczyno, gdzieśmy się uchowały?! I gdzie ty byłaś, że cie nie było?! Ja mam do Ciebie niespełna 30 kilometrów!
      Sorki, że tak ci zaśmiecam bloga, ale teraz tak się patrzę na twój profil i... szok normalnie! Musimy się spotkać! ;]

      Usuń
    4. Tamte wymienione blogi czytałam :D
      Tak, jestem z Cieszyna xD i tak wiem, że blisko siebie mieszkamy :D A jeśli chodzi o spotkanie to czemu nie! :D Miło będzie pogadać w realu z inną yaoistką, bo moja przyjaciółka ma już dość, że jej pieprzę ciągle o Naruto i Sasuke XD Ale ona ich chyba lubi, tzn śmieje się z imienia Saska, nazywa go Za Suke XD i jej ulubione hasełko pod jego adresem to : Łapej te suke za suta XD

      Usuń
    5. Oj, jak ja to dobrze znam xD Tylko, że ja męczę chłopaka, a to dla niego dopiero katorga xD No i ja też bardzo bym chciała z inną yaoistką się spotkać ;] Może przejdziemy na gg?? (40318108)

      Usuń
  2. Rzeczywiście szybko ;p Ja coś czuje, że te wampiry jednak będą, ale mi to nie przeszkadza ;3 Jak to pożar ? No spodziewałam się różnych rzeczy, ale nie tego :< Naruto to się załamie... Czekam na next,
    Pozdrawiam.

    Neko

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak prędko dodałaś oba rozdziały, że nie zdążyłam nawet tego zarejestrować xD Cały dzień byłam dość zabiegana, ale teraz usiadłam już spokojnie na komputerze i przeczytałam oba wpisy, tak więc skomentuje je w tym wpisie.
    Pierwszy rozdział bardzo mi się podobał. Uwielbiam, kiedy Sasuke i Naruto ukazują sobie uczucia, a nie są szorstcy, jak to bywa na większości blogów, dlatego jest to dla mnie sporym plusem. Widać, że obaj musieli zdać sobie sprawę o swojej miłości zupełnie nagle, pod wpływem jakiegoś impulsu. Opis ich przeżyć był bardzo naturalny, nie było w nim żadnej sztuczności i widać było ich rozterki gołym okiem. Dzięki temu lepiej sobie wyobraziłam, co do siebie czuli.
    Drugi rozdział spodobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy. Przez cały czas zastanawiałam się, co się dzieje z Sasuke i jak to wyjaśnisz, a tu przeżyłam zupełne zaskoczenie-pożar. Żal mi było Naruto, gdy czytałam fragment o jego bólu po stracie ukochanego. Mam coś takiego do siebie, że strasznie się utożsamiam z bohaterami opowiadań.
    Z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam, że dodałaś rozdział dużo wcześniej, ale byłam na zajęciach. Dopiero teraz usiadłam i go przeczytałam. Strasznie mi pierwsza połowa opowiadania zgrzytała. Może jakbyś jeszcze raz to przeczytała i po prawiła co nie które słowa. Sama nie wiem. Jakoś nie jestem zwolenniczką narracji 1-os. ,dlatego z trudem jest mi to oceniać. Fabularnie zaś powaliłaś mnie na kolana. Na prawdę to wciąga. Aj, aj. Jestem ciekawa co dalej. Ach, czyli Sasuke przeżywał przemianę? Och. Jednak jego zachowanie było na prawdę dziwne, a w porównaniu z poprzednim takie mroczne. I ta rana by wszystko wyjaśniała. Jednak jak wiadomo miłość pokona wszelkie bariery. Naruto i jego troska to było piękne. Nie no dziewczyno wymiatasz, aż boję się co to będzie dalej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. W środę dodam coś z tego świata. Chociaż gustuję w opowiadaniach własnych. Niech Wen będzie z tobą. Ps. Czy mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja bym miała to jeszcze poprawiać, to tym bardziej nic by nie pasowało XD
      Cieszę się, że chociaż fabuła Ci się podoba, bo wiem, że robię duuuużo błędów stylistycznych.. No, ale cóż zrobić :D Od tego mam Was (czytelników), żebyście zwracali uwagę na styl i mnie pouczali ^^
      Chętnie do Ciebie zajrzę, a jeśli chodzi o tą weryfikację, to wszystko załatwione ;3

      Usuń
  5. Dojebało Mnie to, że Naruto jebnął Sobą i zasnął na chodniku xd . Też tak można. Współczuję Mu, ale i tak wiem, że se poradzi.

    BOŻE !!!! ITACHI GEJEM !??!? RODZINA PEDAŁÓW !!! XD
    Tym Mnie rozjebałaś, ale też tak można. Mam nadzieję, że Itachi przeżyje bo Go kocham.

    Prośba :
    Dej tam Obito bo Go kocham jeszcze bardziej !!! <3

    Pozdrawiam .
    . S o n i A a . <333 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie napisałaś mi o nowym blogu >.< Przez co nie wiem czy mam komentować :P Jeszcze dzisiaj przeczytam prolog i te dwa rozdziały :)
    A ja zapraszam na 3 rozdział na:
    yaoi-by-rei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń